Prościutka fabuła,kiepskie aktorstwo,a dialogi,to masakra.Kamerzysta też wielokrotnie się nie popisał,co najlepiej widać w scenie,gdy po odpaleniu ładunku-gość wylatuje przez okno.Miało być efektownie,a wyszło żałośnie,gdyż widzimy ujęcie z jednej z kamer tuż nad ziemią,gdzie pod wylatującym mężczyzną nie ma żadnych aut.A w następnym ujęciu samochody już się pojawiają i gośc na jednym z nich ląduje.Miałem nadzieję,że wszelkie niedoróbki zrekompensuje mi tzw. walka finałowa pomiędzy Seagalem,a V.Jonesem-niestety totalny zawód,a aż się prośiło o choćby chwilkę napięcia dla widza,gdzie Vinnie chociaż kilkoma ciosami przeciwstawi się Stevenowi.Co wychodzi jakaś produkcja z Seagalem mam nadzieję,że może w końcu przekroczy choć trochę poziom tandety,ale jak zawsze na nadziei się kończy.Chyba już tylko zagranie w NIEZNISZCZALNYCH mogłoby,choć ciut jego wizerunek aktorski na plus zmienić...
Aha byłbym zapomniał o BABOLU na samym początku filmu-gdy Steven zabija gościa w windzie.Ten dostaje prosto w środek czoła i osuwa się na środkową ścianę wewnątrz windy.A w następnym ujęciu gość leży w całkowicie innej pozycji z głową opartą na bocznej ścianie windy,a rana postrzałowa w magiczny sposób przesunęła się ze środka na bok czoła...